Planując kolejny wyjazd do Anglii mieliśmy cichą nadzieję, że i tym razem angielska „shitty weather” z deszczem, szarymi chmurami, brakiem słońca, wiatrem i niskimi temperaturami kolejny raz nam odpuści. Niestety bardzo się pomyliliśmy. Deszcz, deszcz, deszcz… a do tego porwisty wiatr- to byli nasi nierozłączni towarzysze wyprawy po hrabstwie Hampshire. No cóż, czego innego można się było spodziewać po listopadowej angielskiej pogodzie?
Po chwilowym rozczarowaniu, lekkim marudzeniu i „polskim” narzekaniu stwierdziliśmy, że szkoda czasu na zrzędzenie i marnowanie wolnego czasu. Na pogodę przecież i tak żadnego wpływu nie mamy! Wzięliśmy sobie do serca powiedzenie, że „nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie” i zaopatrzeni w kurtki przeciwdeszczowe, czapki i kalosze ruszyliśmy eksplorować Hampshire.
Hampshire to hrabstwo położone w południowej Anglii nad kanałem La Manche i cieśniną Solent. Ma do zaoferowania wiele ciekawych atrakcji. Nam udało się odwiedzić miasto Winchester, będące stolicą hrabstwa. Znajduje się w nim m.in. Katedra Zakonu Benedyktynów, będąca jedną z większych na terenie Europy. Pochowana jest tam m.in. pisarka Jane Austen znana zapewne niejednemu z Was z licznych powieści takich jak np. „Rozważna i romantyczna”. Będąc w Winchesterze warto wybrać się również do XII -wiecznego zamku oraz na spacer po jego klimatycznych, brukowanych uliczkach.
Na południowym wybrzeżu hrabstwa Hampshire mieszczą się dwa jego największe miasta – Southampton i Portsmouth, będące jednymi z głównych brytyjskich portów morskich. I tu także, mimo niesprzyjającej zwiedzaniu pogodzie, udało nam się dotrzeć. Southampton znane jest na pewno fanom „Titanica”. Z tego bowiem miasta największy wówczas statek na świecie wyruszył w swój ostani rejs. Tu też znajduje się port, z którego wypływały takie statki jak: „Queen Mary” czy „Queen Elizabeth”.
Będąc w Southampton trafiliśmy na Święto Fajerwerków, Petard i Ognia zwane też Nocą Guya Fawkesa. Był to niesamowity wieczorny pokaz sztucznych ogni zorganizowany z okazji hucznie obchodzonego święta w rocznicę wykrycia tzw. spisku prochowego, który miał na celu zabicie króla Anglii i Szkocji Jakuba I Stuarta. Plan zamachu opierał się na wysadzeniu Izby Lordów poprzez użycie beczek wypełnionych prochem. Na pokaz fajerwerków przybyło praktycznie całe Southampton. Miło było popatrzeć jak ludzie świetnie się bawią mimo wiatru, deszczu i zimna.
W Portsmouth wybraliśmy się głównie do Portsmouth Historic Dockyard (starej stoczni), w której można zobaczyć kadłub „Mary Rose” – słynnego flagowego okrętu Henryka VIII, oraz liniowca „Victory”. Spacer po porcie był również jedną z ciekawszych atrakcji.
Podczas wizyty w Hapshire nie mogło również zabraknąć kontaktu z naturą. Odwiedziliśmy mi.n. Park Narodowy New Forest, którego głównym celem istnienia jest ochrona ostatnich dzikich wrzosowisk. To co najbardziej nas w nim zaskoczyło to jednak nie wrzosowiska, a ogromna liczba półdzikich koni zamieszkujących te tereny. Wypasają się one dosłownie wszędzie i są niezwykle przyjaźnie nastawione do ludzi. Chętnie też pozują do zdjęć!
Z New Forest udaliśmy się na szybką wycieczkę do Lepe– małej angielskiej wioski położonej wśród wrzosowisk, z której rozpościera się niesamowity widok na cieśninę Solent. Jesienny spacer po piaszczystej plaży Lepe Beach okazał się całkiem przyjemnym doświadczeniem i wart jest polecenia.
Tego, czego nie udało nam się niestety tym razem zobaczyć to wyspy Isle of Wight, plaż Bournemouth oraz niesamowitego klifu Durdle Door w niedalekim hrabstwie Dorset. Niestety listopad to nie był odpowiedni miesiąc na wizytę w tych pięknych miejscach. Nie żałujemy jednak, bo będziemy mieli co zwiedzać podczas kolejnych naszych wizyt w hrabstwie Hampshire.