Meksyk to jedno z naszych ulubionych państw. Bo jak nie kochać kraju, który dał światu tacos, tequille, marchiachi i zalane słońcem turkusowe plaże? Jest mnóstwo rzeczy, za które my i miliony innych turystów uwielbiamy ten niezwykle życzliwy i zabawny naród. Jest też kilka, o których większość z nas przed przyjazdem nie miała zielonego pojęcia. Odkryliśmy je dopiero na miejscu i chcieliśmy się z Wami nimi podzielić. Poznaj ciekawostki o Meksyku i jego mieszkańcach.
Spis treści
Ciekawostki o Meksyku
1. Meksykanie kochają cukier
Wiedzieliście o tym, że to Meksykanie zajmują pierwsze miejsce w rankingach najgrubszych ludzi na świecie? Tak, tak wyprzedzili już nawet Amerykanów. Prawie 33 % meksykańskiego społeczeństwa cierpi na otyłość, a aż 70 % walczy z nadwagą! Meksykanie to nowi królowie kalorii, bo… kochają cukier! Słodkie przekąski, fast-foody, wszechobecna kukurydza, przetworzona żywność i hektolitry coca-coli to dla większości z nich baza żywieniowa. Do tego dochodzi brak ruchu i pogoń za amerykańskim stylem życia.
Wierzcie nam, że w żadnym innym kraju nie widzieliśmy aż tylu cukierni, lodziarni, kawiarni i przeróżnej maści fast-foodziarni co w Meksyku. Wyobraźcie sobie, że 90% asortymentu sprzedawanego w tamtejszych piekarniach (nie mylić z cukierniami) stanowiły słodkie buły. Cola leje się tam prawie strumieniami, a kawa podawana w kawiarniach jest już przeważnie posłodzona! Dziwi nas to niezmiernie, bo przecież w Meksyku jest tyle zdrowych i przepysznych owoców i warzyw, które Meksykanie porzucają na korzyść amerykańskiego dziadostwa.
Planujesz podróż do Meksyku? Zajrzyj do naszego przewodnika po Meksyku!
2. Czczą Świętą Śmierć
Podejście Meksykanów do śmierci i umierania jest totalnie inne niż nasze. Dla nich życie i śmierć łączą się ze sobą nierozerwalnie, a śmierć czczona jest praktycznie na każdym kroku. Santerosi (wyznawcy śmierci) stanowią ok. 5% społeczeństwa i należą do nich głównie baroni narkotykowi, gangsterzy, dealerzy, przemytnicy, mordercy, prostytutki czy homoseksualiści. Proszą śmierć o rzeczy, o które normalnie nie wypada prosić. Figurki przedstawiające szkielet martwej kobiety ubranej w barwne stroje czy kolorowe ceramiczne czaszki, znajdziecie w Meksyku praktycznie wszędzie: w hotelowych recepcjach, restauracjach, cukierniach, w oknach domów towarowych, w sklepach z souvenirami czy na bazarach. Często Santa Muerte dzieli sklepową półkę lub witrynę wspólnie z figurką Matki Boskiej z Gwadelupy lub figurką Jezusa. Więcej informacji o kulcie śmierci w Meksyku znajdziecie w naszym poście Kult śmierci Santa Muerte w Meksyku.
3. Są niezmiernie dumni z Fridy Kahlo
Frida Kahlo to największa duma Meksykanów. Zaskakujące jest to, że stała się sławna dopiero po śmierci. Za życia pozostawała bowiem w cieniu swojego męża, uznanego muralisty Diega Rivery. Mocne wzory i kolory, falbany, apaszki, kwiaty i tradycyjne hafty są ściśle związane z postacią tej słynnej malarki, a jej burzliwe i pełne cierpienia życie inspiruje wiele współczesnych kobiet. Obrazy, zdjęcia, figurki i bibeloty z podobizną Fridy są w Meksyku wszędzie! Znajdziecie je w sklepach z souvenirami, galeriach sztuki, muzeach, a nawet takich miejscach jak restauracje czy bary. Miłośnicy malarki koniecznie powinni odwiedzić Muzeum Fridy Kahlo mieszczące się w La Casa Azul (Niebieskim Domu) w dzielnicy Coyoacán w Mexico City oraz restaurację jej imienia EL MEXICO DE FRIDA w mieście San Luis Potosí.
4. Jeżdżą starymi garbusami
Garbus do Meksyku dotarł w 1954 roku i od razu stał się tam hitem. Postrzegany był bowiem jako mały, niedrogi, łatwy i tani w utrzymaniu samochodzik wprost idealny na meksykańskie warunki. Meksykanie zakupili aż 50 tysięcy sztuk tych aut w ciągu zaledwie jednego roku. Od pierwszego wejrzenia zakochali się w nich taksówkarze, którzy nadali mu pseudonim „Vocho”.
W latach 70- tych w meksykańskim stanie Puebla otworzono pierwszą fabrykę Volkswagena. Produkcja garbusów ruszyła z kopyta, a małe autka zalały cały kraj. Do dziś po prowincjach Meksyku jeżdżą ciekawe przeróbki volkswagena beetle, którego pomysłowi kierowcy dostosowują do swoich potrzeb i czule zwracają się do niego escarabajo (chrząszcz). Dla miłośników garbusów Meksyk to prawdziwa gratka. Nigdzie nie ma ich tyle, co tutaj!
5. Kibicują zamaskowanym luchadorom
Meksykanie mają kilka świętości: Matkę Boską z Gwadelupy, Świętą Śmierć, futbol i lucha libre. Ta ostatnia to meksykańska odmiana wrestlingu, łączącego w sobie klasyczne zapasy, MMA i ruchy charakterystyczne tylko dla tej sztuki walki jak dźwignie, rzuty czy liczne akrobacje powietrzne. Tak na prawdę lucha libre ma z walką niewiele wspólnego. To zwykłe show, w którym wynik, o dziwo, nie zawsze jest ustawiony. Walczący (luchadores) dzielą się na dwa typy: rudos (brutalnych) i technicos (technicznych). Ci pierwsi odgrywają rolę złych i wykonują niezwykle spektakularne freestylowe akrobacje. Technicos to ci dobrzy, z którymi w trakcie walki ma się identyfikować większość publiczności.
Każdy meksykański fan wrestlingu ma swojego ulubionego luchadora i podczas walk nosi jego maskę. Maska jest bowiem najbardziej charakterystycznym elementem lucha libre. Według niektórych, wywodzi się jeszcze z czasów azteckich, kiedy zakładanie stroju orła lub jaguara miało dodać wojownikowi nadprzyrodzonych sił. Pierwsze maski były bardzo proste z podstawowymi kolorami pozwalającymi na odróżnienie od siebie poszczególnych zapaśników. Obecnie są one niezwykle kolorowe. Najbardziej znana jest srebrna maska El Santo – najpopularniejszego luchadora lat 50. i 60, który podobno nigdy jej nie zdejmował i został w niej pochowany. Maski są powszechnie dostępne na meksykańskich targach i bazarach i są jednym z najpopularniejszych souvenirów przywożonych z tego kraju.
6. Upijają się nie tequilą, a mezcalem
I tu Was nieco zaskoczymy, bo to nie słynna tequilla, a mezcal jest najpopularniejszym trunkiem w Meksyku. Pije się go w formie shotów ewentualnie przegryzanych limonką. Mezcal produkowany jest z ponad 20 odmian agawy zielonej w określonych rejonach Meksyku- głównie w rejonie Oaxaca. Wszystkie miejsca produkcji mezcalu regulowane są prawnie. Proces wytwarzania trunku polega na gotowaniu agawy w dołkach wykopanych w ziemi przy pomocy gorących kamieni. Alkohol destylowany jest tylko raz i leżakuje w szklanych pojemnikach. Tequilla natomiast produkowana jest z liści agawy błękitnej i poddaje się ją kilkakrotnej destylacji. Leżakuje w dębowych beczkach.
Każda tequilla to mezcal. Mezcal to nie tequilla! Najpopularniejszy meksykański trunek ma silniejszy smak i aromat, jest też mniej przejrzysty niż tequilla i zawiera w swym składzie robaka! To larwa motyla Hipopta agavis, zwana też gusano, żerująca na liściach agawy. Larwy wrzuca się do mezcalu po zakończeniu procesu fermentacji i destylacji. Jeżeli nie ulegną rozkładowi to przystępuje się do butelkowania. Larwa na dnie butelki świadczy o autentyczności trunku i jest przede wszystkim świetnym chwytem marketingowym, który pomoga zwiększyć sprzedaż mezcalu, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i w Azji.
7. Kaca leczą micheladą
Jeśli jesteśmy już w temacie trunków, to nie możemy pominąć meksykańskiej michelady. To nic innego jak piwo (zazwyczaj Corona) podawane z sokiem z limonki, sokiem pomidorowym lub clamato (skoncentrowany sok pomidorowy z bulionem z małży), z sosami Maggi lub Worcester, przyprawami lub plasterkami chilli. Ten popularny w Meksyku drink jest ponoć idealny na kaca!
Zawsze przed podaniem, brzegi mocno schłodzonego kufla obtaczane są w soli lub mieszance przypraw. Istnieją dwie teorie zakładające pochodzenie michelady. Pierwsza z nich mówi o połączeniu słów: mix, chela oraz helada, gdzie „mix” oznacza mix sosów i przypraw, „chela” to piwo w meksykańskim slangu, a „helada” oznacza schłodzone. Druga teoria przywołuje nazwisko Michela Esper ze sportowego klubu Club Deportivo Potosino w San Luis Potosi, który zamawiał piwo z limonką, solą, lodem oraz słomką w specjalnej szklance do lemoniady – chabela. Napój został okrzyknięty lemoniadą Michela. Osobiście podjęliśmy się próby skosztowania tego „wynalazku” tylko raz. Połączenie smaków było dla nas nie do przełknięcia.