101 Countries Before 50

Varanasi, święte miasto Indii

 

Varanasi, święte miasto Indii. Miasto umarłych, do którego ciągną miliony Hindusów, aby modlić się, medytować i zażywać oczyszczających kąpieli. Miejsce, w którym wody Matki Gangi zmywają grzechy całego świata. Miejsce wyczekiwania na upragnioną śmierć i wreszcie wyśnione miejsce pochówku, które raz na zawsze kończy tułaczkę duszy. Najświętsze z siedmiu świętych miast Indii i jedno z najstarszych na świecie, w którym „oswojono” śmierć.

 

Varanasi, święte miasto Indii

 

Indie to nie jest nasz ulubiony kraj. Do tej nie napisaliśmy o nim wiele – pomijając Tadż Mahal. Dla Varanasi zrobiliśmy wyjątek, bo nie można wobec niego pozostać obojętnym. To miasto jest kwintesencją Indii. Z najdalszych zakątków kraju, przybywają do niego miliony pielgrzymów, aby oddać cześć świętej rzece Ganges lub zakończyć swój ziemski padół w jej odmęcie. To tu zapachy palonych na ghatach ludzkich zwłok, ton śmieci, kadzidła, przypraw i krowich odchodów mieszają się jak nigdzie indziej na świecie. Varanasi zachwyca i przeraża. Jedni marzą, aby je jak najszybciej opuścić, inni by pozostać w nim na wieki.

 

 

Ghaty w Varanasi

Ghaty to ciągnące się przez 5 kilometrów kamienne schody prowadzące wprost do wód świętego Gangesu. Od setek lat spełniają bardzo wiele ważnych funkcji zarówno dla pielgrzymów jak i samych mieszkańców Varanasi. To na nich można zaobserwować najciekawsze, najbardziej zdumiewające, szokujące i przerażające hinduskie zwyczaje. Codziennie rano pielgrzymi przybywający do Varanasi dokonują przy ghatach rytualnej kąpieli – ablucji – mającej na celu oczyszczenie z grzechów. Polega ona na dokładnym umyciu się przy 5 najważniejszych ghatach w mieście – w określonej kolejności i w ciągu jednego dnia. Pielgrzymi w szczególności ci płci męskiej bardzo dokładnie namydlają swoje ciała, schodzą na najniższe stopnie i rozpoczynają rytuał. Według ich wierzeń wody Matki Gangi pomagają zmyć grzechy całego świata.

Gdy jedni dokonują w Gangesie rytualnych kąpieli, modlą się, medytują czy składają rzece ofiary w postaci kwiatów i papierowych tacek z zapaloną świecą, inni w tym samym czasie dokonują porannej toalety: myją zęby, golą się lub piorą. Ciężko uwierzyć w to, że rzeczy wyprane w tak brudnej i zanieczyszczonej rzece jaką jest Ganges i wysuszone na pokrytych kurzem, krowimi odchodami i masą śmieci kamiennych schodach są czyste. Nie wspominając już o samej kąpieli! Przerażającym zjawiskiem na ghatach są również leżące we własnych odchodach i wychudzone do granic możliwości święte krowy oraz masa wałęsających się bezpańskich psów wyjadająca resztki naniesione przez świętą rzekę. Ganges jest dla wszystkich: ludzi i zwierząt. Po ghatach można spacerować godzinami, ale toczące się na nich życie najlepiej podgląda się z łodzi. Z jej pokładu widać wszystkie te cuda jak na dłoni.

 

 

Kremacja i Pochówek w Varanasi

Marzeniem każdego wierzącego Hindusa jest śmierć w Varanasi. Wierzy on, że ogień i woda oczyszczają z grzechów, a Ganges zapewnia wyjście poza krąg samsary (kołowrotu narodzin i śmierci), zaprzestanie przyjmowania kolejnych wcieleń po śmierci i na zawsze kończy tułaczkę duszy. W świętym mieście Indii wsród kilkunastu ghatów znajdują się dwa główne ghaty kremacyjne. Najważniejszym z nich jest Manikarnika Ghat, najstarszy i najświętszy ghat w Indiach, na którym dzień w dzień odbywa się kilkadziesiąt pochówków.

Proces kremacji trwa tam nieprzerwanie od kilkuset lat. Zmarłemu najpierw obcina się włosy, a jego ciało namaszcza się wonnymi olejkami i zanurza w wodach Gangesu. Następnie nieboszczyk przenoszony jest na stos, gdzie dokonuje się jego spalenia. Całej ceremonii przewodniczy najstarszy syn zmarłego. Jeśli nieboszczyk nie posiadał męskiego potomka, jego funkcje przejmuje kapłan. W ceremonii pogrzebowej uczestniczą sami mężczyźni. Kobiety nie są tam mile widziane ze względu na swoje skłonności do płaczu i histerii. Ulatująca dusza zmarłego, którą uwalnia się poprzez rozbicie czaszki, w swej ostatniej podróży musi mieć zapewniony spokój, a lamentująca kobieta może go tylko zakłócić. Ciało na stosie płonie kilka godzin.

To czy całkowicie przemieni się w popiół uzależnione jest od ilości drewna na krematoryjnym stosie. O tym z kolei decyduje majętność rodziny zmarłego. Zakup drewna na stos to olbrzymi wydatek dla przeciętnego Hindusa. Niektórzy oszczędzają na swój pogrzeb przez całe życie. Biedni i bogaci płacą po równo: pieniędzmi, zmienią, samochodami, zbożem czy mąką. Niestety tylko tych bogatszych stać na stosy zapewniające całkowite spopielenie zwłok. Miliony osób, które klepią w kraju nędzę, często organizują ceremonię pochówku na własną rękę: palą zwłoki, zużywając niewielkie ilości drewna, słomy, a nawet papieru. To, co pozostanie niespalone, wrzucają do Gangesu.

Nie wszyscy płoną na krematoryjnym stosie. Nie spala się ciał zmarłych noworodków, kobiet w ciąży, Sadhu, trędowatych oraz osób zmarłych po ukąszeniu przez żmiję. Ich ciała zawija się w całun, obciąża kamieniami i topi w wodach Gangesu! Niestety dość często zgazowane i rozkładające się ciała nieboszczyków wypływają na powierzchnię. Nie brakuje też unoszących się na wodzie nóg, rąk czy głów. Hindusów taki widok nie wzrusza, nas przeraża, obrzydza, szokuje.

Nie musimy was przekonywać, że wizyta w Ghacie Manikarnika była dla nas wielkimi szokiem. Słodki zapach palących się zwłok połączony ze smrodem rozkładających się szczątków i krowich odchodów, niezliczone stosy równiutko ułożonego drewna czekającego na kolejnych nieboszczyków, wszędobylskie bezpańskie psy ujadające między nogami żałobników i niedotykalnych, święte krowy rozwalone wśród swoich odchodów, śmieci i niedopalonych resztek wieńców pogrzebowych to widoki, których nie da się wymazać z pamięci.

 

 

Niedotykalni

Hindusi dzielą ludzi na kilka rodzajów tzw. warn, pochodzących z ciała pierwszego człowieka. Zaliczani są do nich: bramini (najwyższy rodzaj – kapłani i święci mężowie), kszatrijowie (wojownicy, rządzący i monarchowie), wajsjowie (kupcy i rzemieślnicy) i śudrowie (np. rolnicy i osoby pełniące funkcje służebne).

Jest jeszcze piąta najniższa grupa społeczna tzw. niedotykalni (dalitowie), której przynależność warnowa nie dotyczy. Ludzie Ci uznawani są bowiem za niegodnych przynależności do jakiegokolwiek systemu, bo wykonują te najbardziej niewdzięczne i nieczyste prace fizyczne. Sprzątają publiczne latryny, zbierają śmieci i padlinę czy palą zwłoki. Na gathach w Varanasi spotkacie ich wielu. Zwani są Domami. Żyją za karę wśród umarłych, zwożą ogromne ilości drewna, przygotowują ciała do kremacji i od trzech tysięcy lat pilnują świętego ognia, od którego zapala się stosy pogrzebowe. Ogień ten nigdy nie gaśnie.

Legenda głosi, że Domowie zostali strąceni na sam dół drabiny społecznej przez samego boga Śiwę – założyciela miasta Varanasi. Była to kara za przywłaszczenie kolczyka należącego do jego zmarłej żony znalezionego na ghatach. Wściekły Bóg pozbawił Domów wszelkich praw, w tym prawa do modlitwy. Nawet najmniejszy z nimi kontakt czy rzucany przez nich cień został uznany za nieczysty i podlegał surowej karze. Domowie otrzymali jedynie we wieczne władanie ghathę, na której znaleźli kolczyk żony Śiwy. Do dnia dzisiejszego Manikarnika Ghat jest ich domem. Pełnią na niej najważniejsza rolę – zapewniają wymarzony pochówek w wodach Gangesu. Mimo, iż w Indiach oficjalnie wprowadzono równouprawnienie, system warnowy działa do dziś, a niedotykalni w tym pracujący na gathach Domowie nadal są dyskryminowani przez społeczeństwo.

 

 

Shadu w Varanasi

Będąc w Varanasi nie można przejść obojętnie obok Sadhu, czyli Świętych Mężów Indii. To grupa religijnych ascetów, najczęściej joginów i wędrownych nomadów żyjąca w ubóstwie i odrzucająca wszelkie wygody. Nocują w jaskiniach, lasach lub świątyniach. Oprócz małego tobołka nie posiadają praktycznie nic. Nie mają domu, rodziny, przyjaciół ani znajomych. Są martwi za życia. Ich celem jest wyzwolenie się z mokszy – stanu absolutnego wyzwolenia, wyjście poza krąg samsary (kołowrotu narodzin i śmierci) i tym samym zaprzestanie przyjmowania kolejnych wcieleń po śmierci, by stać się jednością z Bogiem.

 

 

Wielu Shadu przybywa do Varanasi w dniu święta Kumbhamela. Pielgrzymka do świętego Gangesu odbywa się raz na 12 lat. W jednym miejscu spotyka się niekiedy ponad 100 milionów ludzi! Podczas naszej wizyty po Indiach nie dane nam było zobaczyć tego „widowiska”, ale Shadu w Varanasi widzieliśmy wielu. Mimo tego, iż są wiecznie naćpani, umartwiają się, nacinają swoje ciała, jedzą resztki z pogrzebowych stosów (!), czy piją mocz, przez tamtejsze społeczeństwo traktowani są z najwyższym szacunkiem. Hindusi wierzą, że czynią oni cuda i potrafią rzucać klątwy.

 

 

Jak rozpoznać Shadu? To proste. To zawsze uśmiechnięty i naćpany mężczyzna. Najczęściej nie nosi ubrań, jest nagi i umorusany popiołem. Niektórzy Shadu przywdziewają brązowe lub pomarańczowe szaty. Uduchowiony asceta jest ogolony na łyso lub wręcz przeciwnie – nigdy nie obcina włosów. Zazwyczaj nosi dredy określane mianem jata.

 

Zajrzyj również do naszego posta „Tadż Mahal – indyjska świątynia miłości”.

Zapisz się na nasz newsletter (zero spamu, tylko informacje o nowych artykułach). Otrzymasz również zestaw gratisów, w tym e-book "Jak zorganizować wymarzoną podróż"!

Czy wiesz, że...

Jeśli zarezerwujesz nocleg na bookingu z naszego linka to my dostaniemy z tego niewielką prowizję, a Ty i tak zapłacisz tyle samo. Wszystkie artykuły, które są na naszym blogu są dostępne za darmo (to się nigdy nie zmieni!), więc rezerwacja z naszego linka może być formą podziękowania za przekazywane treści.

Exit mobile version