W tym poście będzie dużo mniej tekstu, ale za to dużo więcej zdjęć. Pokażemy Wam 2 miejsca w Armenii, które koniecznie musicie odwiedzić będąc w tym niesamowitym kraju. Pierwsze z nich to jezioro Sewan z przepięknie położonym klasztorem Sewanawank zwane powszechnie jako riwiera armeńska. Drugie to okolice góry Aragac-najwyższego (4095 m n.p.m) szczytu Armenii wraz z jeziorem Kari położonym na wysokości 3190 metrów nad poziomem morza.
Jezioro Sewan i klasztor Sewanawank
Riwiera armeńska słynie z przepięknie położonego klasztoru Sewanawank i podobno z pięknych plaż. Podobno, bo my po wizycie w tym miejscu mamy zupełnie inne odczucia. Poza sezonem (czerwiec) plaże są kompletnie niezagospodarowane, brudne, wymarłe i co najgorsze latają nad nimi chmary muszek, które są niesamowicie upierdliwe i włażą człowiekowi dosłownie wszędzie. Istna masakra! O leżeniu na plaży można zatem pomarzyć. Poza tym restauracje, bary, pola campingowe są pozamykane na trzy spusty, a kawy i herbaty można się napić jedynie w hotelu Best Western. O jakimkolwiek ciepłym jedzeniu też zapomnijcie. Nie wiemy jak wygląda to w „sezonie”- być może miejsce to tętni życiem. Niemniej jednak warto tam pojechać choćby na chwilę po to aby zobaczyć ten oto klasztor.
Jezioro Kari i góra Aragac
Choć dojazd do jeziora Kari jest znacznie utrudniony, bo większość taksówkarzy w Armenii nie ma zielonego pojęcia jak tam dojechać, to gorąco zachęcamy do wyprawy w to cudowne miejsce – nie jest (jeszcze) tak modne i zatłoczone turystycznie! Jezioro leży na wysokości 3190 m.n.p.m, a u jego stóp zlokalizowana jest stara stacja meteorologiczna i schronisko z restauracją, w którym można przenocować. Z tego miejsca wyrusza się na podbój góry Aragac – najwyższego (4095 m n.p.m) szczytu Armenii.
Aragac (nie mylić z Araratem!) szczególnie polecamy górołazom. Mniej doświadczeni fani górskich wycieczek wyruszają w kierunku wierzchołka południowego, a doświadczeni wspinacze zdobywają wierzchołek północny. Trzeba pamiętać, że temperatury na wysokości powyżej 3000 m n.p.m są niskie, pogoda jest bardzo zmienna, powietrze rozrzedzone, a i samopoczucie może być kiepskie z powodu objawów choroby wysokościowej. Przyznajemy, że i nas lekko ćmiły głowy. Podczas naszej wizyty nad Jeziorem Kari pogoda była wręcz idealna, lecz wszędzie na trasie do wierzchołka południowego leżały olbrzymie czapy mokrego śniegu, które gdzieniegdzie zamieniały się w rwące potoczki. Z tego też powodu i z braku odpowiednich butów nie daliśmy rady dotrzeć do szczytu Aragacu. Mimo tego absolutnie nie żałujemy, że tam pojechaliśmy. Widoki były nieziemskie, a sam nocleg w schronisku, w którym grzaliśmy się przy farelce i nocami oglądaliśmy niesamowicie rozgwieżdżone niebo, był czymś co na pewno zapamiętamy na długo. Dla nas to miejsce to zdecydowanie” must see”.